statystyki

poniedziałek, 30 września 2013

u dentysty

To już nasza druga wizyta u stomatologa w tym roku , oczywiście Alunia dzielna jak zawsze .

Pani stomatolog usunęła Ali jednego ząbka i założyła 3 plomby  .  Reszta ząbków jest ok bez żadnych ubytków  :) ... a to bardzo ważne ponieważ Lalunia nie potrafiła  by nam zakomunikować  gdyby Ją zęby bolały , więc wolę mieć pewność że wszystko z nimi ok  :)

  Oczywiście stres jak zawsze towarzyszył nam , w końcu robiono to w znieczuleniu ogólnym , ale nie wyobrażam sobie innego wyjścia . Znam osobiście dziecko z bardzo ale to bardzo poniszczonymi ząbkami , niestety jego mama nie ma zamiaru nic z tym zrobić :( ... kurcze jaką ona ma pewność że jej dziecko nie cierpi z tego powodu ??? Jak dla mnie dość dziwna i karygodna sytuacja ... ale nie mnie to oceniać

 

poniedziałek, 16 września 2013

Dlaczego ? .... 2 lata po diagnozia

19.07.2011 z duszą na ramieniu i wielką nadzieją w sercu pojechaliśmy do Kliniki Pediatrii i Neurologii Wieku Rozwojowego "Centrum lecenia padaczki " w Katowicach ...
  Byliśmy już chyba wszędzie , za każdym razem to samo   - Państwa córka ma lekooporną ciężką padaczkę...   dlaczego przestała chodzić ???, dlaczego nie mówi ???

Tysiące pytań , zero odpowiedzi ... w końcu ta klinika !!!  Dojechaliśmy ....  oczywiście wywiad , cała historia od początku od pierwszego ataku ... na następny dzień  EEG potem rezonans spotkanie z genetykiem ... ale żadnych konkretów , już miną tydzień a my nadal w szpitalu i nic !!! Jedyne co zrobili to zmienili lekko leczenie a mianowicie odstawiono Ali lek o nazwie Petinimid . Efekt był taki że Ala zaczęła chodzić , po prostu wstała i zaczęła biegać po korytarzu !!! Nawet sobie nie jesteście w stanie wyobrazić co wtedy czułam RADOŚĆ RADOŚĆ RADOŚĆ .... przyszła pani doktor powiedziała że możemy iść do domu , że jurto będzie wypis ale jeszcze jedno badanie . Rano pobiorą Ali krew i wyślą  próbki do Warszawy ,wynik będzie za około 6 tyg . W sumie zlałam to co ona do mnie mówiła liczyło się to że w końcu się udało !!! teraz tylko do domu , rehabilitacja i odzyskam dziecko! I koszmar się skończy !!!

  Lekarka coś tam gadała że ma nadzieję iż wyniki nie potwierdzą się ale że ,tym będziemy się ewentualnie martwić potem .  "-Wynik przyjdzie do państwa  pocztą ,  i z tymi dokumentami zgłoście się do neurologa " ... teraz wiem że po rezonansie doktorka wiedziała :(   Na następny dzień już z uśmiechem na twarzy i spakowaną walizką czekałam na Ryśka . Na wypisie była notatka  że  pobrano i wysłano krew na badania metaboliczne . Przy pobraniu krwi widziałam napisy CLN 2 i leukodystrofia metachromatyczna . Odpisałam te nazwy .

 Już czas do domu !!! Jest Rysiek , małe pożegnanie z koleżankami z sal szpitalnych i w drogę .... 120kg do domu a Alicja szaleje , atak po ataku !!! Zatrzymaliśmy samochód  Lalunia wykończona atakami zasnęła .... i wszystko poszło się pieprzyć !!!! Cała nadzieja , cała radość !!!!!!

  W domu było jak dawniej czyli  przestała znowu chodzić , a ataki nasilały się  coraz bardziej ... Ja siedziałam wieczorami i czytałam o tych 2 strasznych chorobach i nie mogłam uwierzyć że to mogła by być prawda ... i znowu nadzieja " to nie może się potwierdzić , Ala nie może umierać to się nie dzieje naprawdę !
 4 tyg byliśmy w domu i było coraz gorzej ,  neurolog skierowała nas do szpitala w Krakowie na Prątnickiej do naszej Pani dr. Piątkowskiej . Opowiedziałam jej historię z Katowic , jak to Ala chodziła i oczywiście o badaniu metabolicznym . Czekanie na wynik było jak tortury ...

  12.09.2011 będąc w szpitalu zadzwoniłam do Kliniki w Katowicach , poprosiłam o rozmowę z dr. Deja ... "-pani doktor jestem w szpitalu stan córki bardzo się pogorszył , chciałam zapytać czy zna pani już wyniki ? .... - znam .... dziś przyszły , właśnie są przygotowane do wysłania .... czy chce pani wiedzieć teraz ..."
- tak ....
- CEROIDOLIPOFUSCYNOZA typ 2 .......... przykro mi pani Kasiu .......

    Czasem mówi się że komuś się świat zawalił ... to za małe słowa ... Ja poczułam śmierć , stała koło mnie i tępym  wzrokiem patrzyła na Alicję ....

 ............   12.09.2013 .... 2 lata po diagnozie .... 

         

                                                    Przed chorobą ....
            
                                                  Pierwszy atak padaczki 2009r
     
                                                         Dzień diagnozy 2011r
     
                                                 Teraz .........


                      DLACZEGO??? .....

wtorek, 3 września 2013

Spotkanie po latach ... :)

Było narzekanie , tak BYŁO ale już nie ma :) teraz wraca uśmiech !!!! W sumie nic się nie zmieniło , Alunia nadal się wieczorami pręży lecz dziś jest lepsza niż wczoraj ... więc już coś !!!

  Dawid .... bo o nim będzie post ... to mój dobry stary kumpel . Jakiś czas mieszkaliśmy koło siebie. Ja jeszcze jako panna a Ali to nawet w planach nie było :)
Stare dobre czasy .... kurcze aż się miło wspomina ... ale jak to w życiu bywa , wszystko się kiedyś kończy :(   ludzie zakładają rodziny , praca , obowiązki idt ... Dawid pojechał do Anglii ,Ja  się wyprowadziłam , wyszłam za mąż ... praca dom potem Ala ... W sumie to  jakiś tam kontakt mieliśmy ale nie widziałam go prawie 9 lat !!!
  Nie dawno bo 3 tyg temu przyjechał do  Polski  ...Spotkanie po latach !!! Spotkanie jak to spotkanie ... gadaliśmy i gadaliśmy !!! Lecz zrobił na mnie niesamowite wrażenie gdy pierwszy raz zobaczył Alunie . Może się to wydawać dziwnie lecz prawda jest taka że, ludzie którzy nie maja styczności z tak chorymi  dziećmi są bardzo często przerażeni i nawet boją się podejść bliżej .
Ja to doskonale rozumie , widok tracheostomii i peg-a nie jest codziennością . Dawid wiedział że Ala jest chora... wiedział że ma padaczkę i na pierwsze spotkanie zaproponował basen -" weź córeczkę i pojedziemy popływać" - odmówiłam, więc wpadł wieczorem na kawkę   . Jak zobaczył Lilusie to zrozumiał czemu nie pojechałyśmy z nim nad wodę .Ja byłam pewna że nawet do niej nie podejdzie, a ku mojemu zaskoczeniu Ala dostała więcej buziaków niż Ja !!! Wycałował Ja przytulał i wpakował się do łóżka ... leżał koło niej i gadaliśmy o Ali o starych czasach o znajomych itd ....

 Na następny dzień pojechałam do jego domu rodzinnego , wszyscy nas bardzo miło i czule powitali, Alicja robiła szał , każdy z domowników chciał koło niej być trzymać za rączkę  , czułam się na prawdę super!!! a moja księżniczka jaka zadowolona !!!




                Dziękuję ....


poniedziałek, 2 września 2013

smutno , smutno , smutno ....

Troszkę się u nas działo ostatnio , poznaliśmy osobiście Dawida i jego rodziców .  Dawid też cierpi na ceroidoli... i jest z Nowego Sącza . Alicja parę dni temu walczyła z infekcja ale na szczęście obyło się bez antybiotyku .
  Kurcze staram się pisać tego bloga "pozytywnie " mimo takiej tragedii , mimo wszystko staram się uśmiechać i pozytywnie myśleć .Ale zwyczajnie się nie da !!! Ostatnio mam taki zły czas , strasznie mi smutno i bardzo tęsknie za moja zdrową Alunią . Pewnie  dlatego tak jest bo od jakiegoś czasu Alicja pręży się i wygina . W maju byliśmy w Warszawie i do tamtej  pory było super , wiedziałem że poprawa będzie tymczasowa ale że tak  szybko "dobry czas " minie ???? !!!! . Mam jeszcze nadzieję że to tylko małe rozregulowanie przez infekcję że, wszystko wróci do normy, ale znając życie tak się nie stanie !!! jeśli Ala nadal będzie miała te wstrętne dystonie to bez namysłu jadę do dr Piątkowskiej , zostaniemy w szpitalu tyle ile będzie trzeba !!!! Jest jeszcze możliwość zwiększyć clonazepanu ale już teraz Ala ma tak dużo wydzieliny i śliny że szok , ssak działa cały czas !!! Obje    jesteśmy już zmęczone ciągłym odsysaniem .... niestety clonazepan powoduje to że ślina jest strasznie gęsta i intensywnie się produkuje , co 5-10 minut odsysamy !!! nie mam nawet czasem jak do toalety wyjść a dziś to już jest tragedia jakaś !!!
I tak sobie siedzimy i narzekamy :(

...Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro?...