statystyki

piątek, 11 kwietnia 2014

żyć do końca swoich dni ... nie twoich , moich dni !

Zostałam zaproszona do programu TVN "Rozmowy w Toku " początkowo nie chciałam się zgodzić , dlatego że temat był  trudny a Ja nie jestem osobą która za wszelką cenę chce zatrzymać Alunię przy sobie . Uważam że Alicja odejdzie jak sama uzna to za stosowne i nie mam zamiaru jej zatrzymywać na siłę !
Tak szczerze miałam dni słabości , nie raz  zastanawiałam się jakby to było gdybym nie pozwoliła jej odejść jakby " moje dziecko miało żyć do końca moich dni "   podłącze do respiratora i niech będzie z nami jak najdłużej ! Nie chcę jej stracić , nie chcę bez niej zasypiać , nie chce bez niej żyć !!! Będę oklepywać , walczyć z odleżynami , zacewnikuję i zrobimy stomię bo już teraz jest problem z wypróżnianiem . NIE NIE NIE mam wiele wad ale nie jestem egoistką ! Ala nie będzie sztucznie utrzymywana przy życiu tylko dlatego żeby mi było dobrze , tylko dlatego że myślę sama o sobie o swoich lękach słabości życia bez niej . W tym przekonaniu umocniła mnie Sylwia mam Dawida . Poznałam Ja na nagraniu w TVN , wspaniała mądra i silna kobieta . Pozwoliła Dawidowi odejść ... Chłopiec cierpiał na SMA , był bardzo ale to bardzo mądry i dojrzały . To jego słowa " będę żył do końca swoich dni "
Dawid powiedział mamie że jak podepnie go pod respirator to ją znienawidzi , Dawid zapytał dlaczego pozwoliła Ona odejść jego ojcu .... Dlaczego nie zatrzymałaś  go siłą  ?
- bo wtedy nie ma miłości , nie można na siłę bo ludzie zaczynają się nienawidzić . Odpowiedziała Sylwia
- no więc widzisz mamo , mi też pozwól odejść ....

Myślałam o nich całą noc ... nigdy nie słyszałam "piękniejszej" historii , to zaufanie ich do siebie , ta miłość ponad śmierć . Teraz wiem na 100% że nie jest sztuką utrzymywać " martwe " życie na siłę ... sztuką i wielką miłością jest umiejętność pozwolenia na odejście . To jest miłość ponad wszystko !!!

Sylwia słyszała słowa krytyki , słyszała że jest szmatą , morderczynią suką ... nie potrafię nawet tego skomentować , boję się że mnie też tak osądzą ale w sumie wali mnie to ! Dawid wiedział że jego mama poradzi sobie . Jestem pełna podziwu dla nich .

Bardzo się cieszę z tej znajomości , teraz mam siłę tkwić w postanowieniu zaprzestania uporczywej terapii chodź nie wiem jak moje życie będzie wyglądało bez Lali i tak naprawdę to strasznie się boję ale nigdy nie skaże jej na cierpienie by ulżyć swemu .


Mój mistrz Dawid Zapisek [*] i jego ostatni wygrany mecz ... ole ole ole !!!!



4 komentarze:

  1. Kurcze jak łatwo kogoś osądzić i skrzywdzić,a problem co znaczy "uporczywa" terapia jest ogromny ,gdzie jest granicą między pozwoleniem odejścia. a nieudzieleniem pomocy ,to bardzo poważny dylemat...trzeba dużo siły serce mowi coś innego rozum swoje.......:

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwolić odejść to musi byc bardzo trudne. Niewyobrażalnie. Mimo to Kasiu opiszę Ci moją rozmowę z moją Mamą, która odeszła. Wylądowała w szpitalu ponieważ spuchły jej nogi i miała problemy z oddawaniem moczu. Chorowała od kilku lat, to były powikłania po usunięciu płuca z powodu nowotworu, ale nie przerzuy, zresztą to było juz sześc lat po operacji. W każdym razie po raz kolejny wylądowała w szpitalu. Nawet jak miala zapalenie oskrzeli to musiała leżeć w szpitalu, bo potrzebny był tlen. Miaął poważne problemy z oddychaniem. W odróżnieniu od Ali mogłą powiedzieć czego chce. Była przytomna do końca. I spokojna. Byłam przy niej do końca. Mówiła spokojnie, trzymając mnie za rękę. Mówiła cicho i powoli, z trudem ale przytomnie i z sensem. Porządkowała swoje sprawy, upewniała się czy zaopiekuję się jej psem, prosiła, zebym dopilnowała, zeby się nie dusiła, nie cierpiała. I prosiła, żeby w żadnym wypadku jej nie reanimować, nie szarpać, nie przedłuzac tej męczarni. Słuchał tego lekarz i kiwał głową. Był bardzo mądrym i ciepłym człowiekiem. Widział moja mamę pierwszy raz w życiu, mnie równiez. Pozwolił mi z nią być, przychodził, pytal, regulował dopływ tlenu, zeby nie bolała ją głowa,objasniał, zrobił kawę. Mama odeszła spokojnie, uśmiechając się. Nie wiem czy był to uśmiech na pozegnanie, czy na powitanie?
    I jeszcze jedno - kilka tygodni wcześniej mama przestała oddychac. Podjęto długą reanimację z dobrym skutkiem. Po czterdzistu minutach walki - wróciła. Bardzo zmęczona, wyczerpana i... nieszczęsliwa. Mówiła, ze było jej juz tak dobrze, że nie chciala wracać, że czuła jak ją szarpią, a ona nie chciała wracać... Kilka tygodni później miała szansę powiedzieć - nie trzymajcie mnie tutaj na siłę. Jestem gotowa odejść. Nie chcę się dłużej męczyć. miał tę szansę i uszanowaliśmy z lekarzem Jej wolę. Zasłużyła na to! Na szacunek, na respektowanie i słuchanie tego co mówi. To było dla mnie bardzo ważne doświadczenie. Mama odeszła w dniu swoich 65 urodzin.

    Napisałam potem wiersz
    I przyszła pora przejść na Drugi Brzeg...
    Trzymałam Cię za rękę.
    Rękę maleńką jak dłoń dziewczynki...
    Chciałam Cie tam zaprowadzić, być z Tobą...Taka byłaś bezbronna i krucha.
    Ale odeszłaś sama.
    Widziałam Twój ostatni uśmiech, zawsze już będę go widzieć.
    Żegnałaś się ze mną, z nami? A może był to już uśmiech na powitanie. Mówiłaś, że dziadek już czeka.
    I przeszłaś na Drugi Brzeg. Sama.
    Wtulona w Twoja poduszkę gładziłam Twoje włosy, których już tam nie było. Ciebie nie było.


    Ala też zasługuje na Twoją Miłośc, Szacunek i Akceptację. Bezwarunkową. Jak zechce odejść - bądź przy Niej ale nie szarp, nie ciąg, Módl się o tę mądrość, żeby widzieć, żeby rozróżnić - dokąd pomagasz, a odkąd przeszkadzasz. W stosunku do dziecka to musi być bardzo, niewyobrażalnie trudne, ale przecież kochasz Ją bardziej niż siebie - słuchaj co do Ciebie mówi, bo przecież mówi sie nie tylko słowami. Trzymaj się dzielna, mądra dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Panią za mądrość życiową, dojrzałość. Zyczę dużo siły...gdy nadejdzie ten okrutny moment...oby jak najpóźniej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń