19.07.2011 z duszą na ramieniu i wielką nadzieją w sercu pojechaliśmy do Kliniki Pediatrii i Neurologii Wieku Rozwojowego "Centrum lecenia padaczki " w Katowicach ...
Byliśmy już chyba wszędzie , za każdym razem to samo - Państwa córka ma lekooporną ciężką padaczkę... dlaczego przestała chodzić ???, dlaczego nie mówi ???
Tysiące pytań , zero odpowiedzi ... w końcu ta klinika !!! Dojechaliśmy .... oczywiście wywiad , cała historia od początku od pierwszego ataku ... na następny dzień EEG potem rezonans spotkanie z genetykiem ... ale żadnych konkretów , już miną tydzień a my nadal w szpitalu i nic !!! Jedyne co zrobili to zmienili lekko leczenie a mianowicie odstawiono Ali lek o nazwie Petinimid . Efekt był taki że Ala zaczęła chodzić , po prostu wstała i zaczęła biegać po korytarzu !!! Nawet sobie nie jesteście w stanie wyobrazić co wtedy czułam RADOŚĆ RADOŚĆ RADOŚĆ .... przyszła pani doktor powiedziała że możemy iść do domu , że jurto będzie wypis ale jeszcze jedno badanie . Rano pobiorą Ali krew i wyślą próbki do Warszawy ,wynik będzie za około 6 tyg . W sumie zlałam to co ona do mnie mówiła liczyło się to że w końcu się udało !!! teraz tylko do domu , rehabilitacja i odzyskam dziecko! I koszmar się skończy !!!
Lekarka coś tam gadała że ma nadzieję iż wyniki nie potwierdzą się ale że ,tym będziemy się ewentualnie martwić potem . "-Wynik przyjdzie do państwa pocztą , i z tymi dokumentami zgłoście się do neurologa " ... teraz wiem że po rezonansie doktorka wiedziała :( Na następny dzień już z uśmiechem na twarzy i spakowaną walizką czekałam na Ryśka . Na wypisie była notatka że pobrano i wysłano krew na badania metaboliczne . Przy pobraniu krwi widziałam napisy CLN 2 i leukodystrofia metachromatyczna . Odpisałam te nazwy .
Już czas do domu !!! Jest Rysiek , małe pożegnanie z koleżankami z sal szpitalnych i w drogę .... 120kg do domu a Alicja szaleje , atak po ataku !!! Zatrzymaliśmy samochód Lalunia wykończona atakami zasnęła .... i wszystko poszło się pieprzyć !!!! Cała nadzieja , cała radość !!!!!!
W domu było jak dawniej czyli przestała znowu chodzić , a ataki nasilały się coraz bardziej ... Ja siedziałam wieczorami i czytałam o tych 2 strasznych chorobach i nie mogłam uwierzyć że to mogła by być prawda ... i znowu nadzieja " to nie może się potwierdzić , Ala nie może umierać to się nie dzieje naprawdę !
4 tyg byliśmy w domu i było coraz gorzej , neurolog skierowała nas do szpitala w Krakowie na Prątnickiej do naszej Pani dr. Piątkowskiej . Opowiedziałam jej historię z Katowic , jak to Ala chodziła i oczywiście o badaniu metabolicznym . Czekanie na wynik było jak tortury ...
12.09.2011 będąc w szpitalu zadzwoniłam do Kliniki w Katowicach , poprosiłam o rozmowę z dr. Deja ... "-pani doktor jestem w szpitalu stan córki bardzo się pogorszył , chciałam zapytać czy zna pani już wyniki ? .... - znam .... dziś przyszły , właśnie są przygotowane do wysłania .... czy chce pani wiedzieć teraz ..."
- tak ....
- CEROIDOLIPOFUSCYNOZA typ 2 .......... przykro mi pani Kasiu .......
Czasem mówi się że komuś się świat zawalił ... to za małe słowa ... Ja poczułam śmierć , stała koło mnie i tępym wzrokiem patrzyła na Alicję ....
............ 12.09.2013 .... 2 lata po diagnozie ....
Przed chorobą ....
Pierwszy atak padaczki 2009r
Dzień diagnozy 2011r
Teraz .........
DLACZEGO??? .....