statystyki

czwartek, 24 stycznia 2013

tak dla przypomnienia co to za choroba....


  Alicja urodziła się 8. czerwca 2007 roku. Była bardzo grzeczną dziewczynką, lubiła chodzić na spacery często się śmiała, kochała pieski. Byliśmy z niej tacy dumni, bo, jak na dwulatkę, była mądra i rezolutna.

  Pierwsze chwile grozy przeżyliśmy w grudniu 2009 r. Alusia dostała pierwszy atak padaczki i trafiliśmy z nią do szpitala. Natychmiast podjęto leczenie, jednak lekarstwa, które przyjmowała, nie działały tak, jak powinny. Ataki padaczkowe
wciąż występowały, a jej stan zaczął się pogarszać. Coraz mniej nas rozumiała, podczas spacerów potykała się, przewracała i szybko męczyła. Lekarze zaczęli podejrzewać chorobę metaboliczną. Zaczęliśmy szukać odpowiedzi na pytanie, co się dzieje z naszą córką. Kosztowało nas to wiele nieprzespanych nocy, bo o pieniądzach w tej sytuacji nie ma co mówić. Robiliśmy wszystko, żeby jak najszybciej ustalić, dlaczego Alicja nadal ma napady padaczki, mimo przyjmowanych leków i dlaczego jej stan się pogarsza. W końcu trafiliśmy do szpitala w Katowicach, gdzie rozpoznano śmiertelną genetyczną chorobę CEROIDOLIPOFUSCYNOZĘ późno niemowlęcą. Końcem 2011 r. otrzymaliśmy odpowiedz na nasze pytanie. Załamaliśmy się. Znaliśmy zespół Battena (to inna nazwa na ceroidolipofuscynozę) i wiedziałam co nas czeka. To był wyrok dla naszej córki i dla nas. Alicja dożyje najwyżej 12 roku życia, przed nią jeszcze kilka lat w cierpieniu, bo jej stan ciągle będzie się pogarszał. Dziś nasza Alunia nie chodzi, nie widzi jest całkowicie leżącym dzieckiem . Niedawno musieliśmy zdecydować się na zabieg Ala ma założoną traechostomię aby mogła oddychać oraz PEG-a do karmienia . Co jeszcze Ją czeka ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz