Mieliśmy jechać do dentysty oraz w odwiedziny do Mikołaja ... lecz moja Alunia zachorowała .... :(
W nocy wymiotowała kilka razy flegmą ... rano było troszkę lepiej lecz koło 15 dostała temperatury oraz strasznie kaszlała a odsysana wydzielina ma kolor seledynowy , co świadczy o obecności dużego natężenia bakterii ....... Nie dobrze, tak właśnie zaczyna się zapalenie płuc ( oby nie !!!) Do tego wszystkiego doszły ataki padaczkowe ...masakra ....
Na razie jesteśmy w domu , lecz rzeczy do szpitala są spakowane .....Alusia dostała relsed ( wlewka przerywająca atak ) oraz leki na spadek temp. Jutro będzie u nas lekarka z hospicjum i postanowi co dalej , mam nadzieję że da się terapię antybiotykową przeprowadzić w domu .... oczywiście jak w nocy stan Lali się pogorszy to wzywam pogotowie .....
.... To dziwne, ale kiedy człowiek się czegoś boi i oddałby wszystko, byle tylko spowolnić upływ czasu, czas ma okropny zwyczaj przyspieszania swego biegu....
Kasieńko, trzymajcie się!
OdpowiedzUsuńDużo sił i zdrowia dla Alusi:)
OdpowiedzUsuń